Po nadaniu reportażu, złożona została seria pozwów sądowych przeciwko właścicielom Biedronki, ale tylko w części przypadków jednoznacznie orzeczona została wina firmy. Samej Łopackiej Sąd Apelacyjny w Gdańsku przyznał 26 tysięcy złotych odszkodowania za 2,5 tysiąca nadgodzin[3]. Sprawa B. Łopackiej wspierana była przez Program Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Obwiniają zarząd hipermarketu Biedronka o wyzysk i spowodowanie śmierci trzech osób. Chcą sprawiedliwości, domagają się zmiany prawa pracy i ponownego wszczęcia procesów przeciwko Jeronimo Martins, właścicielowi sieci marketów.
– Protestujemy przeciwko wyzyskiwaniu pracowników i spowodowaniu śmierci trzech osób. W Biedronce zginęły dwie młode kobiety, jednej z nich pękł krwiak mózgu podczas dźwigania ciężarów. Ale zarząd nie przyznaje się do tego, że stało się to w czasie pracy – mówi Anna Kordek z Olsztyna, przedstawicielka Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Biedronkę. – Sama przepracowałam dziewięć lat w Biedronce, też otarłam się o śmierć. Domagamy się, aby sprawcy tego wyzysku zostali ukarani. Przyszliśmy z petycją do ministra, aby przyspieszyć postępowanie.
Dokładnie w Dzień Matki, w południe, pod Ministerstwem Sprawiedliwości ustawiła się grupka osób, które nie zgadzają się na wyzysk w sieci marketów Biedronka. Zanieśli do ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego specjalną petycję, w której proszą m.in. o przyspieszenie postępowania przeciwko Jeronimo Martins, właścicielowi Biedronki. Wraz ze Stowarzyszeniem Poszkodowanych przez Biedronkę protestowali również członkowie Wolnego Związku Zawodowego Sierpień 80. Jak sami mówią, dla poparcia inicjatywy.
– Solidaryzujemy się z nimi. Umowy o pracę w Biedronce powinny być ujednolicone. W tej chwili umowy te nie określają dokładnie, jaki jest zakres obowiązków pracownika – tłumaczy Elżbieta Formalczyk, przewodnicząca WZZ Sierpień 80. – Na jednym stanowisku jedna osoba wykonuje kilka czynności, które nie powinny należeć do jej obowiązków. Sprzeciwiamy się wykorzystywaniu praw pracowniczych. W Biedronce pracuje około 80% kobiet, dlatego też pikieta jest właśnie dzisiaj, w Dzień Matki.
Wśród osób, które prowadziły negocjacje z ministerstwem, był Edward Golemb ze Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Biedronkę.
– Liczymy na to, że śledztwo przybierze właściwe tempo. Śledztwa w sprawie trzech śmierci w Biedronce zostały umorzone. Nie zgadzamy się z postanowieniami prokuratury – mówi. – Za lata narażania pracowników i klientów na utratę zdrowia i życia odpowiedzialny jest zarząd, który kieruje firmą i to on powinien ponieść konsekwencje. Ludzie stracili zdrowie i życie.
Jak dodaje Golemb, zarząd Biedronki był umacniany w tym, że jest nietykalny. Wszystko przez to, że kolejne postępowania były umarzane.
– Wie pani, dlaczego tak było? Bo przy tych wypadkach, Biedronka ani razu nie przyznała się, że to się stało w czasie pracy. Fałszowali wszystkie dokumenty! – oburza się Anna Kordek. – Niby teraz jest lepiej, niby mniej wyzyskują, ale towaru do wyłożenia jest ciągle tyle samo. Są ci sami, starzy kierownicy. Oni powinni być rozliczeni za to, co się stało.